Logo BE-MASTER

Mobile menu

Prawdziwe historie coachingowe

 

Boję się zmiany!

Od ponad 5 lat prowadzę warsztaty, szkolenia, coaching. Przez ten czas spotkałam bardzo dużą liczbę osób o przeróżnych charakterach, doświadczeniach. Wielu z nich długo, a czasami na zawsze pozostaje w mojej pamięci i sercu. To jest właśnie efekt szczerej rozmowy. Kiedy spotykasz się z kimś, kogo chcesz słuchać i z nim rozmawiać, wychodzisz ze spotkania wzmocniona i jakiś fragment tego wspólnie spędzonego czasu pozostaje we mnie na zawsze. Kiedy spotykamy się z kimś, kto marudzi, wiecznie jest nieszczęśliwy i wszędzie widzi podstęp, czujemy się zmęczeni i nie mamy ochoty widzieć się z tą osobą ponownie. Nie ma pola do rozmowy.

 

Dobry coaching

Dobry coaching to taki, w którym masz poczucie, że zostałaś/zostałeś wysłuchana/y. Do tego stopnia, że usłyszałaś/usłyszałeś sam/a siebie.

 

Chcę Ci dzisiaj przedstawić kilka takich historii moich spotkań. Być może któraś z nich będzie odzwierciedleniem miejsca, emocji, którą Ty obecnie przeżywasz. Oczywiście, imiona moich bohaterów zostały zmienione, bo jedną z podstawowych reguł coachingu jest tajemnica zawodowa.

 

Przykład sesji coachingowej 

- Tamara.

Studiuje na Akademii Medycznej. Ma świetne wyniki. Dostała propozycję rozpoczęcia pracy naukowej. Bardzo ładna kobieta. Jednak już po kilku minutach rozmowy zaczyna płakać. Ma poczucie, że wszyscy ją wykorzystują, nie radzi sobie z organizacją i stawianiem granic. Ma poczucie, że nikt jej tak naprawdę nie kocha i nie potrzebuje.

 

Pierwszym wyzwaniem dla Tamary było odkrycie, że weszła w syndrom ofiary. Bezustannie uległa, płaczliwa, bez własnego zdania. Praca pod presją autorytetów, a w domu dzielenie mieszkania z przebojową siostrą, za którą ona wykonywała różne prace i zadania. Jednak przez całe lata Tamara w roli ofiary, chcąc nie chcąc, stworzyła sobie schronienie, a nawet miała z tego tytułu korzyści. Wbrew temu, co mówiła, czuła się potrzebna, potrafiła się odnaleźć na uczelni, często chorowała, więc inni w końcu dawali jej spokój lub okazywali troskę. Najtrudniejszym etapem było uświadomienie sobie, że to Tamara tworzy swoją własną wizję życia. Przyzwyczaiła innych do swojej roli. Musiała zatem zmierzyć się ze swoim własnym cieniem. Stanęła oko w oko z ofiarą w sobie. Wyszła z roli, otrząsnęła kurz, stanęła na własnych nogach. Uczyła się pozbywać oczekiwań wobec siebie i innych. Uczyła się widzieć w sobie odważną, kochającą kobietę. Dostrzegła w sobie zasoby. W końcu zdecydowała się wyprowadzić z domu i zamieszkała z chłopakiem. Powoli zaczęła wierzyć, że to ona tworzy swoją historię.

 

Przykład sesji coachingowej

- Dawid.

Zgłosił się z syndromem jakże popularnego 'słomianego zapału', który jego zdaniem uniemożliwił mu rozwijanie kariery i sprawił, że ciągle czuł się niezadowolony oraz zmęczony wiecznym rozpoczynaniem i  euforią jaką wyzwalało robienie nowych rzeczy oraz szybkim spadkiem energii do działania. Po krótkim odpoczynku ponownie ruszał na polowanie w celu znalezienia nowego obszaru zainteresowania. Celem Dawida było znalezienie czegoś, co wreszcie będzie pasjonować go na tyle, aby ta przygoda trwała dłużej. Taki był cel klienta.

 

W trakcie naszych spotkań w pierwszym etapie, skupiliśmy się na 'oprogramowaniu' Dawida. Odkrywał on, krok po kroku, schematy, przekonania, które w sobie nosił od lat i które potęgowały uczucie 'słomianego zapału'. I tak, okazało się, że każdy dzień Dawid rozpoczynał z myślą w głowie, że trzeba codziennie stawiać sobie poprzeczkę wyżej, aby coś udowodnić sobie i innym. Udowodnić, że coś się znaczy. Tuż za tym przekonanie było następne 'Jestem niewystarczający. Jestem niewystarczający, aby zrobić cokolwiek dobrze'. I tu leżał klucz do sukcesu. Oto bowiem Dawid, odkrył, że takie myślenie o sobie sprawia, że nigdy się nie zatrzyma, bo przecież nawet jak będzie bliski jakiegoś sukcesu, to włączy myślenie o tym, że nigdy nie potrafi zrobić nic dobrze i jednocześnie wykorzysta syndrom 'słomianego zapału', który umożliwi mu porzucenie działania.  Tylko po to, aby jego schemat myślenia o życiu i o sobie nie musiał ulegać zmianie.

 

Dawid, postanowił, wbrew 'słomianemu zapałowi', wdrażać nowe oprogramowanie: 'Jestem w porządku'. Pomoc coacha sprawiała, że syndrom 'słomianego zapału' przestał go już straszyć, bo ktoś obok wspierał go w tym procesie i znał jego cień. Dawid uwierzył, że sam nadaje znaczenie swojemu życiu. 'Słomiany zapał', po akceptacji, stał się dla niego odwagą do podejmowania decyzji dobrych dla siebie. I okazało się, że jednak w życiu mojego klienta są też sukcesy, których on w ogóle wcześniej nie dostrzegał. :)

 

Przykład sesji coachingowej
- Ania.

'Beata, jestem totalnie niezorganizowana. Pokaż mi jak to się robi?'

 

Lepiej zorganizować?! Po 5 minutach już wiem, że moja klientka pełni w życiu wiele ról. Żona, matka, pomaga mężowi w biznesie (kosztem swojego), studentka prawa ('przyda się w firmie męża ktoś, kto na prawie się zna' - choć oprócz tego kierunku, skończyła także kilka innych dodatkowych), prowadzi cały dom.

 

Jej organizacja czasu była świetna. Problem w tym, że w tej organizacji nie było miejsca dla Ani. W ogóle nie było Ani. Nie było relacji z mężem, córką, rodziną, znajomymi.

 

W pracy coachingowej, po pierwsze, Ania uświadomiła sobie, że w ogóle nie chodzi o organizację czasu, bo ta okazało się jest dobra i efektywna. Po drugie, popracowałyśmy nad priorytetami i wartościami w życiu Ani. Okazało się, ku jej zdziwieniu, że realizuje ona priorytety wszystkich ludzi na około, tylko nie swoje. I na dodatek, wszyscy zgłaszają pretensje.

 

Po trzecie, zobaczyłyśmy jak wyglądałoby życie Ani i jej plan dnia w zgodzie z jej priorytetami. Okazało się, że zupełnie inaczej.

 

Zmianę Ania zdecydowała się wprowadzić od poprawy relacji z córką, nastolatką, z którą utrzymała właściwie stosunki formalne – zaspokojenie potrzeb dziecka. Ania, określiła jak ona chce się czuć w tej relacji. W jaki sposób ta relacja pomoże jej czerpać siłę do życia i radość. Nie zamierzałyśmy uszczęśliwiać córki, ale Anię.  Wszystko zgodnie z zasadą, że kiedy dajesz coś komuś to dajesz to także sobie. I odwrotnie.

 

Potem przyszedł czas na kobiecość i karierę.

 

Zrób pierszy krok

Być może w którejś z historii odnalazłaś/łeś siebie. Jeśli tak, to mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Jest wyjście. Co więcej, do tych drzwi nawet masz klucz w swojej kieszeni. Trzeba tylko znaleźć odwagę, aby po niego sięgnąć i go użyć. I tym zajmujemy się na coachingu.

 

Jeśli masz ochotę sprawdzić, czy coaching jest dla Ciebie, napisz do mnie. Możemy się spotkać w Katowicach, Tychach, Gliwicach, porozmawiać i sprawdzić czy chcesz w to zainwestować swój czas i pieniądze.

 

Skontaktuj się ze mną - napisz do BE-MASTER

 

Coach trzyma tablicę z napisem - tu i teraz

 

 

 

 

 

powrót